1. Ile posiadasz kosmetyków do włosów?
Stanowczo za dużo! Nie chcę liczyć żeby się nie przerazić. Ciągle staram się zminimalizować zbiór i znaleźć swoich ulubieńców.
2. Wolisz długie czy krótkie paznokcie?
Zdecydowanie krótkie. Nie mogę przyzwyczaić się do noszenia długich, są dla mnie po prostu uciążliwe.
3. Co wybierasz: spódnica/sukienka czy spodnie?
Raczej spodnie. W swojej szafie posiadam tylko 2 spódniczki i uwaga... żadnej sukienki :D Co roku przymierzam wiele sukienek z zamiarem kupna, ale niestety nic z tego nie wychodzi. Nie mogę znaleźć takiej, która naprawdę przypadłaby mi do gustu.
4. Jak twoi najbliższi reagują na to, że jesteś włosomaniaczką (o ile wiedzą :) )?
Mama to akceptuje, bo sama ma bzika na punkcie paru rzeczy. Chłopak twierdzi, że to... interesujące ;D Reszta podchodzi do tego raczej obojętnie.
5. Czy osiągnęłaś już swoją wymarzoną długość włosów?
Niestety nie, jestem w martwym punkcie. Moje włosy od pewnego momentu po prostu nie chcą rosnąć i nie jestem w stanie nic zrobić. No cóż, chyba będę się musiała zadowolić obecną długością.
6. Ile posiadasz lakierów do paznokci?
Niewiele, może 5-6. Wkrótce mam zamiar kupić jakiś organiczny lakier w ciekawym kolorze, będzie idealny na lato!
7. Czy masz zwierzę domowe?
Tak, mam w domu 4 psy rasy Yorkshire Terrier.
8. Olejowanie czy kremowanie włosów?
Kremowanie z olejowaniem :D Często łączę te dwie rzeczy i efekt jest naprawdę zadowalający.
9. Twój wymarzony dom znajdowałby się...?
... tam gdzie ukochana osoba :)
10. Jaki jest twój ulubiony kwiat?
Kocham słoneczniki, od razu poprawiają mi humor.
11. Ulubiony aktor/aktorka?
Aktor: Cillian Murphy. Aktorka: Helena Bonham Carter.
Niestety nie mam czasu na wyszukiwanie aż 11 osób do zabawy, ale każdy kto tutaj wchodzi niech czuje się otagowany :) Oto moje pytania:
1. Jaki jest twój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu?
2. Buty płaskie czy na obcasie?
3. Czego najbardziej się boisz?
4. Jakie jest twoje ulubione miejsce w sieci?
5. Morze czy góry?
6. Jaki jest twój ulubiony zapach?
7. Twoje największe uzależnienie to...?
8. Na co wydajesz więcej pieniędzy; na kosmetyki czy na ubrania?
9. Film, który najbardziej cię wzruszył to...?
10. Książki tradycyjne czy audio-booki?
11. Figi czy stringi?
Pozdrawiam!
P.S Muszę z przykrością stwierdzić, że mój pędzel EDM jest jakiś wadliwy... Traci mnóstwo włosia w trakcie użytkowania. Będę się starać go zareklamować, strasznie się zawiodłam.
Kremy
czwartek, 9 stycznia 2014
Krem tonujący Living Nature - recenzja
Dzisiaj krótka recenzja produktu, który nabyłam w ostatnim czasie na Naturisimo. Mowa o kremie tonującym Living Nature w kolorze Dawn Light.
Niesamowicie podoba mi się design. Uwielbiam ciemne, klasyczne opakowania.
Kształt opakowania to jakby walec przecięty na pół. Krem wydostajemy z opakowania naciskając klapkę u dołu. W ten sposób mamy pewność, że kosmetyk zostanie zużyty do końca i nic się nie zmarnuje. Bardzo podoba mi się takie rozwiązanie.
Dawn Light to najjaśniejszy z dostępnych odcieni. Na dłoni wygląda w ten sposób:
Po rozsmarowaniu krem dosłownie zlewa się ze skórą i jest praktycznie niezauważalny.
Zapach kremu jest według mnie ziołowy, ciekawy. Bardzo przypadł mi do gustu. Czuć go tylko przez chwilę, w miarę szybko się ulatnia.
Wielkim plusem kremu jest oczywiście jego naturalny skład.
Konsystencja jest dość rzadka. Krem szybko wchłania się w skórę nadając jej bardzo naturalny, zdrowy odcień. Nie tuszuje niedoskonałości, ale w końcu to nie fluid. Konieczne jest więc użycie korektora. Skóra po nałożeniu nie błyszczy się za bardzo, ale też nie jest matowa.
Działanie nawilżające nie jest wystarczające dla mojej suchej skóry, dlatego najpierw nakładam na twarz krem, którego aktualnie używam na dzień, a dopiero potem krem tonujący. W ten sposób mam pewność, że skóra jest dobrze nawilżona.
Nie zauważyłam, żeby krem zapychał pory. Efekt utrzymuje się na twarzy przez cały dzień.
Komu poleciłabym ten krem?
- osobom, które nie mają wielu niedoskonałości na twarzy i chcą tylko delikatnie wyrównać koloryt skóry
- tym, którym zależy na delikatnym, naturalnym efekcie bez używania podkładu
Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona z zakupu. Cena kremu jest niestety dość wysoka (zapłaciłam ok. 20 funtów), więc nie wiem, czy skuszę się na niego po raz drugi. Zdecydowanie bardziej podobam się sobie z podkładem mineralnym Lily Lolo na twarzy.
Na pewno skuszę się na inne kosmetyki Living Nature, bo firma bardzo mnie zaciekawiła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)